Quantcast
Channel: UnaCum.pl
Viewing all 593 articles
Browse latest View live

MszaTrydencka.pl - tradycyjna liturgia objaśniania początkującym

$
0
0

Strona MszaTrydencka.pl jest przedsięwzięciem Stowarzyszenia Una Voce Polonia - stowarzyszenia wiernych, którzy stawiają sobie za cel upowszechnianie tradycyjnej liturgii w Kościele katolickim.

Jeśli podoba Ci się strona napisz nam o tym na e-mail: kontakt@unacum.pl

Uważasz, że można ulepszyć stronę MszaTrydencka.pl?


Dostrzegasz błędy techniczne i chciałbyś, aby został wyeliminowane?

Jesteś duchownym i uważasz, że mógłbyś nagrać dobre katechezy dotyczące poruszanych przez nas tematów?

Jesteś świeckim i chciałbyś nagrać swoje świadectwo dotyczące Mszy trydenckiej?

Masz umiejętności, pomysły, czas i chciałbyś włączyć się w ulepszenie strony MszaTrydencka.pl?

W każdym przypadku napisz na adres e-mail redakcji portalu UnaCum.pl: kontakt@unacum.pl

Wsparcie materialne projektu MszaTrydencka.pl

Projekt MszaTrydencka.pl można wesprzeć poprzez wpłatę darowizny na utrzymanie serwera i domeny.

Na konto bankowe Stowarzyszenia Una Voce Polonia:
Volkswagen Bank Polska 11 2130 0004 2001 0597 9745 0001 , tytuł: darowizna – mszatrydencka.pl
Przez Paypal: podając e-mail Stowarzyszenie Una Voce Polonia uvp@unavocepolonia.pl

Reklama projektu MszaTrydencka.pl

Zareklamuj projekt MszaTrydencka.pl na swojej stronie. Nasz logotyp i banery można pobrać z tej strony.

 

Koszalin: Msza trydencka sprawowana w każdą niedzielę

$
0
0
Koszalin dołączył do liczby miast, w których wierni mogą w każdą niedzielę uczestniczyć we Mszy świętej sprawowanej w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Dotychczas taka możliwość była w dwie niedziele w miesiącu. Bez zmian pozostaje miejsce i godzina celebracji - kościół św. Józefa (ul. Bolesława Chrobrego 7), godz. 18.00

Zachęcamy do śledzenia naszej mapy, na której uwzględnione są wszystkie miejsca w Polsce, gdzie Msze święte w NFRR są sprawowane publicznie, w sposób regularny, na mocy Summorum Pontificum.

Wrześniowe Msze w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie

$
0
0
We wrześniu w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie będą sprawowane dwie Msze św. "trydenckie":
  • 11 września (piątek) o godz. 16:00 zostanie odprawiona Msza wotywna za zmarłych (requiem) za duszę śp. Edwarda w 3. rocznicę śmierci. Liturgia będzie sprawowana w formie recytowanej(missa lecta). Celebracja będzie miała miejsce w Kaplicy Najśw. Serca P. Jezusa (kościół dolny)
  • 19 września (sobota) o godz. 16:00 zostanie odprawiona Msza św. ze święta św. Januarego, Biskupa i Towarzyszy, Męczenników. Liturgia będzie sprawowana w formie śpiewanej (missa cantata). Celebracja będzie miała miejsce w Kaplicy Kapłańskiej (kościół dolny). Pół godziny przed Mszą będzie możliwość skorzystania z Sakramentu Spowiedzi w Kaplicy Pojednania.
Bieżące informacje o tradycyjnej liturgii sprawowanej w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie można znaleźć na stronie mszatrydencka.krakow.pl.

Chorał gregoriański w Krakowie

$
0
0
Pierwszy i jedyny autentyczny śpiew Kościoła katolickiego. Teraz możesz stać się jego częścią. Dołącz do powstającej właśnie scholi gregoriańskiej, która będzie śpiewać m.in. podczas tradycyjnej mszy łacińskiej ("trydenckiej") sprawowanej w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. 

Scholę poprowadzą absolwenci Akademii Muzycznej w Krakowie: Zygmunt Magiera - kierownik chóru Opery Krakowskiej i dyrektor artystyczny OCTAVA ensemble oraz Kamil Frąś - organista kościoła xx. Misjonarzy pw. Nawrócenia św. Pawła. Planowane są także warsztaty ze znanymi wykonawcami chorału gregoriańskiego. 

Próby scholi będą odbywać się przede wszystkim przed Mszami tradycyjnymi w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie (soboty lub niedziele popołudniu). Mężczyzn zainteresowanych dołączeniem do scholi zapraszamy do kontaktu mejlowego - schola@mszatrydencka.krakow.pl. Mile widziane doświadczenie muzyczne.

Koszalin: pielgrzymka do Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Skrzatuszu

$
0
0
W sobotę, 10 października, odbędzie się pielgrzymka z Koszalina do Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Skrzatuszu. Tego dnia w kalendarzu liturgicznym nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego przypada dziękczynienie za zwycięstwo chocimskie 1621 roku.

Program pielgrzymki:
  • 7.00 – wyjazd do Skrzatusza autokarem z parkingu przy kościele pw. Ducha Świętego w Koszalinie
  • 10.30-12.00 – przyjazd do Skrzatusza, wykład ks. Pawła Korupki, przygotowanie do Mszy Świętej
  • 12.00 – Msza Święta w klasycznym rycie rzymskim: uroczystą Mszę Świętą odprawi ks. Paweł Korupka (z asystą diakona i subdiakona – ks. Rafał Pernal i ks. Paweł Kowalski), kazanie wygłosi ks. prof. Janusz Bujak 
  • 13.00 – przerwa obiadowa
  • 14.00 – nabożeństwo 
  • 15.00 – zakończenie, powrót 
Więcej informacji na facebookowym profilu Msza Trydencka w Koszalinie.

Program pielgrzymki Populus Summorum Pontificum 2015

$
0
0
W ósmą rocznicę ogłoszenia motu proprio Summorum Pontificum papieża Benedykta XVI mamy przyjemność przedstawić oficjalny program czwartej pielgrzymki ludu Summorum Pontificum do Rzymu.

Przypominamy, że pielgrzymi będą się modlić za wstawiennictwem Świętej Rodziny z Nazaretu w intencji synodu biskupów na temat rodziny, który właśnie wtedy będzie dobiegał końca.

Na końcu komunikatu przedstawiamy dodatkowe modlitwy i wykłady, które nie są organizowane przez nas, ale przez Międzynarodową Federację Una Voce, włoską CNSP i Stowarzyszenie Madonna di Fatima, do udziału w których zapraszamy wszystkich pielgrzymów.

Udział w pielgrzymce jest bezpłatny. Ofiary zebrane na tacę podczas uroczystości będą przeznaczone na potrzeby kościołow, które będą nas gościć. Pielgrzymi będą mogli wesprzeć organizację pielgrzymki składając dobrowolną ofiarę podczas zbiórki w sobotę na rozpoczęcie procjesji do bazyliki Św. Piotra.

Zapraszamy do przyniesienia na procesję w sobotę 24 października religijnych sztandarów i flag (transparenty są zabronione).

Oficjalny program pielgrzymki


Czwartek 22 października, godz. 19.00 – Kościół Santa Trinita dei Pellegrini:
Nieszpory pontyfikalne (poprzedzone o godz.18.30 różańcem i spowiedzią) z udziałem JE Ks. Bp Juana Rodolfo Laise, OFM Cap, emerytowanego biskupa z San Luis w Argentynie.
Muzyka: Schola Sainte Cécile

Piątek 23 października, godz. 9.00 – Kościół Chiesa Nuova:
Różaniec i modlitwa do Św. Filipa Neri
Muzyka: Siostry Franciszkanki Niepokalanej

Piątek 23 października, godz. 11.00 – Angelicum:
Spotkanie kapłańskie i dyskusja (w języku włoskim i francuskim) z ojcem Serge-Marie Bonino o tomizmie w formacji kapłańskiej zakończone wspólnym obiadem (zarezerwowane dla księży, zakonników i seminarzystów, prosimy o obowiązkowe potwierdzenie udziału na adres mailowy: cisp@mail.com)

Piątek 23 października, godz. 15.30 – Wzgórze Palatyńskie
Droga Krzyżowa z (byłymi) Franciszkami Niepokalanej

Piątek 23 października, godz. 18.00 – Kościół Santa Maria in Campitelli:
Różaniec, spowiedź a następnie Msza Święta pontyfikalna celebrowana przez arcybiskupa tytularnego Bagnoregio Guido Pozzo, Sekretarza Papieskiej Komisji Ecclesia Dei.
Schola Sainte Cécile zaśpiewa Messe à 4 chœurs H4 Marc-Antoine Charpentiera.

Sobota 24 października, godz. 9.30 – Kościół San Lorenzo in Damaso:
Adoracja eucharystyczna pod przewodnictwem księdza Mario Neri, sekretarza Amicizia sacerdotale Summorum Pontificum
Muzyka: Cantus Magnus

Sobota 24 października, godz. 10.30 - Kościół San Lorenzo in Damaso:
Uroczysta procesja do bazyliki Św. Piotra na Watykanie pod przewodnictwem opata klasztoru w Fontgombault Jana Pateau, OSB, której będą towarzyszyć śpiewy Sióstr Franciszkanek Niepokalanej.

Sobota 24 października, 12.00 – Bazylika Św. Piotra:
Msza Święta pontyfikalna
Muzyka: Schola Sainte Cécile

Niedziela 25 października, godz. 11.00 – Kościół Santa Trinita dei Pellegrini:
Uroczystość Chrystusa Króla, Msza Święta celebrowana przez opata klasztoru w Fontgombault Jana Pateau, OSB.
Cantus Magnus zaśpiewa „Mass for five voices” Williama Byrda

Dodatkowe modlitwy i wykłady

Zgromadzenie Generalne Międzynarodowej Federacji Una Voce odbędzie sie w dniach 24-26 października w Domus Australia, Via Cernaia 14/b, niedaleko Porta Pia.

W sobotę 24 i niedzielę 25 października o godz. 19.15 zostaną tam odśpiewane nieszpory pod dyrekcją Matthew Schellhorna, w niedzielę popołudniu (od godz. 14.30) odbędą się liczne wykłady a msza św. na zakonczenie zgromadzenia będzie celebrowana w poniedziałek 26 października o godz. 10. Na wszystkie uroczystości serdecznie zapraszamy.

24 października o godz. 15 w Audytorium Augustinianum CNSP (Narodowa Komitet koordynujący Summorum Pontificum) zaprezentuje włoskie tłumaczenie książki biskupa Laise o komunii na rękę, książki do której wstęp napisał biskup Schneider (spotkanie w języku włoskim).

Stowarzyszenie Madonna di Fatima zaprasza 24 października o godz. 17.30 do Audytorium Augustinianum na debatę zatytułowaną „Bronimy Wiary, Chronimy Rodzinę” z udziałem Christophera Ferrara, Antonio Brandi, Johna Vennari i Susan Pearson (w języku włoskim i angielskim).

Żródło: Komunikat Coetus Internationalis Summorum Pontificum, 14 września 2015 r. w Święto Podwyższenia Krzyża Świętego 

cisp@mail.com 
+39 366 70 46 023 

O używaniu i nadużywaniu terminów „zwyczajny” i „nadzwyczajny” zawartych w Summorum Pontificum

$
0
0


W piątek 26 października 2007 roku, zaledwie w sześć tygodni po tym, jak Summorum Pontificum stało się prawem Kościoła, założyciel tego bloga Shawn Tribe (mowa o blogu www.newliturgicalmovement.org, z którego pochodzi ten tekst – przyp. red.) poczynił kilka wnikliwych uwag na temat znaczenia terminów „zwyczajny” i „nadzwyczajny”, które znajdujemy w Motu Proprio [1]. Pamiętam, sądziłem wówczas, że zanadto się martwił możliwymi nieporozumieniami co do obu tych terminów, ale doświadczenie minionych ośmiu lat przekonało mnie, że jednak miał rację. Sam spotykam ludzi argumentujących w taki sposób: „Benedykt XVI mówił, że ta liturgia jest poza normalnym porządkiem, i że tak powinno pozostać”.

Określenie „forma nadzwyczajna” w odniesieniu do tradycyjnej Mszy łacińskiej, choć bardzo się rozpowszechniło (i nietrudno zrozumieć dlaczego: jest krótkie i podkreśla symetrię z „formą zwyczajną”, zwłaszcza kiedy [po angielsku] używa się skrótów EF i OF), może jednak wprowadzać w błąd, gdyż opisuje rzecz powierzchownie, na podstawie bieżącej sytuacji liturgicznej, w której jedna z form de facto dominuje nad drugą: forma zwyczajna jest tą bardziej rozpowszechnioną, nadzwyczajna zaś – stosunkowo rzadszą. Jeśli jednak pomyślimy o parafii prowadzonej przez Bractwo Św. Piotra, Instytut Chrystusa Króla Najwyższego Kapłana czy też inne stowarzyszenie życia apostolskiego o podobnym charakterze, napotkamy sytuację odwrotną: „forma nadzwyczajna” jest dla ludzi zwyczajną liturgią, praktycznie jedyną.


Shawn Tribe zwrócił nam uwagę na kwestię o kluczowym znaczeniu, którą trzeba podnosić, gdy tylko rozmowa zaczyna obracać się wokół terminów „forma zwyczajna/nadzwyczajna” – na to mianowicie, że Benedykt XVI w Summorum Pontificum i w wyjaśniającym je liście do biskupów świata posługuje się również innymi wyrażeniami, takimi jak „Mszał św. Piusa V” [2], „Mszał błogosławionego Jana XXIII” (istotnie, tego określenia używa częściej niż jakiegokolwiek innego[3]), „stary Mszał”, „starodawna łacińska tradycja liturgiczna” i „Usus Antiquior”. Instrukcja wyjaśniająca Universae Ecclesiae z 2011 roku mówi o „starszej tradycji liturgicznej” i często nazywa  ją „Usus Antiquior”.[4] Nic nie wskazuje na to, by papież Benedykt legalnie i oficjalnie nadał tradycyjnej Mszy łacińskiej jakąś jedyną czy też uprzywilejowaną nazwę, tak jak nie uczynił tego w odniesieniu do współczesnego Rytu Rzymskiego. Nie bez powodu w oficjalnych dokumentach Kościoła używa się na ich określenie wielu różnych nazw, gdyż każda z nich przekazuje coś istotnego, czego inne nie eksponują. Do pełnego obrazu trzeba dodać jeszcze nazwy nieoficjalne: ryt gregoriański, ryt trydencki, klasyczny Ryt Rzymski etc.

Niedostrzeganie różnorodności celowo stosowanej przez papieża Benedykta nomenklatury może prowadzić do sytuacji, kiedy słowa „nadzwyczajna” w określeniu „forma nadzwyczajna”  używa się po to, żeby zbywać zwyczajnych katolików, którzy pragną, czy też pragną bardziej regularnego dostępu do tego, o czego hojne udzielanie prosił kapłanów Benedykt XVI.
- Nie – odpowie oponent – Kościół mówi, że ta Msza jest poza zwyczajnym porządkiem – jest czymś rzadkim, marginalnym, wyjątkowym, a nie normą dla nas.

 Jeśliby oponent posunął się do tego, by sugerować, że słowo „nadzwyczajna” w odniesieniu do „formy nadzwyczajnej” znaczy mniej więcej tyle co „nadzwyczajny” w odniesieniu do „nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej”, twierdzenie to można by obalić, wskazując na fakt, że są całe społeczności, a nawet cała diecezja (diecezja Campos w Brazylii), które mają pozwolenie, by celebrować Mszę św. wyłącznie w formie nadzwyczajnej, nie ma natomiast na całym świecie ani jednego kościoła, w którym „nadzwyczajni szafarze Komunii świętej” mogliby zostać prawowitymi jej zwyczajnymi szafarzami – dlatego po prostu, że jest metafizycznie niemożliwe, by się nimi stali, nie zmieniwszy wcześniej stanu cywilnego (a wielu z nich także płci, quod absit!), ale taka argumentacja byłaby nieszczera i tylko pozornie prawdziwa. Czyż gdziekolwiek „forma nadzwyczajna” jest tak rozpowszechniona jak „nadzwyczajni szafarze Komunii św.”? W rzeczywistości przymiotnik „nadzwyczajny” w określeniu „nadzwyczajni szafarze” oznacza jedno, a w określeniu „forma nadzwyczajna” – co innego. Zjawisko to, zwane homonimią, jest bardzo częste w poezji, w teologii zresztą też, czego świadkiem św. Tomasz z Akwinu.

Znałem księdza, który słowo „nadzwyczajna” w „formie nadzwyczajnej” pojmował w sposób tak restrykcyjny, jakby znaczyło „taka, która powinna pozostać marginalna czy też rzadka”, ale logika Summorum Pontificumi szeroki zasięg zezwoleń, jakich Watykan udziela mniej więcej od roku 1988, wskazuje, że ów przymiotnik użyty jest tu raczej w sensie opisowym niż normatywnym, ma charakter raczej faktograficzny niż restrykcyjny. W wyrażeniu „nadzwyczajni szafarze Komunii świętej” natomiast, wręcz przeciwnie, przymiotnik ten użyty jest w sensie restrykcyjnym: ci szafarze mają pełnić swą posługę w rzadkich sytuacjach wyższej konieczności [5]. Skoro jednak istnieją całe parafie, zakony, a nawet diecezja, w których stosuje się wyłącznie „formę nadzwyczajną” Rytu Rzymskiego, słowo „nadzwyczajna” nie może tu znaczyć „przewidziana na sytuacje wyższej konieczności” ani „rzadko dozwolona”, lecz znaczy po prostu, że, z punktu widzenia społecznego i instytucjonalnego, nie należy ona do zwyczajnej praktyki. Innymi słowy, terminy „forma zwyczajna” i „forma nadzwyczajna” mają charakter socjologiczny i demograficzny: stwierdzają, jaka jest globalna sytuacja duszpasterska, a nie określają, jaka być powinna, ani też nie zawierają w sobie osądu co do tego, która z form powinna stanowić normę w konkretnej społeczności. [6]

Nasuwa mi się tutaj następujące porównanie: jazda pod prąd ulicą jednokierunkową jest z pewnością czymś nadzwyczajnym i może być usprawiedliwiona jedynie stanem wyższej konieczności, natomiast jazda do pracy wąską, boczną drogą zamiast szybką autostradą, jest bez wątpienia czymś nadzwyczajnym w tym sensie, że większość ludzi tego nie robi, ale jest rzeczą całkowicie legalną, a w istocie też piękniejszą. I ci, którzy jeżdżą wyłącznie drogami krajowymi, być może, jak Maria z Betanii, obrali lepszą cząstkę.

Summorum Pontificum jest doskonałym przykładem papieskiej dyplomacji. Zakłada, że „forma zwyczajna” jest normą dla znacznej większości społeczności katolickich i że, przynajmniej obecnie, musi pozostać w obiegu, natomiast „forma nadzwyczajna” jest stopniowo wprowadzana ponownie w życie Kościoła. Wydaje mi się więc, że, biorąc pod uwagę obowiązujące prawo liturgiczne, proboszcz nie mógłby, na mocy swej władzy, oznajmić, że od pewnego momentu jego parafia będzie stosowała wyłącznie „formę nadzwyczajną”. Z drugiej strony, z Motu Proprio zdaje się wynikać równie jasno, że jeśli istnieje stabilna grupa wiernych (coetus fidelium), zdolna utrzymać parafię z „formą nadzwyczajną” (szczególnie tam, gdzie kościół stoi pusty lub zagrożony jest zamknięciem), biskup miejsca nie może powiedzieć: „Przykro mi, to nie jest normalna liturgia w naszej diecezji, nie możecie jej mieć”. Fakt, że „forma zwyczajna” jest, że tak powiem, „ustawieniem domyślnym”, nie oznacza, że musi ona być takim dla każdego wiernego katolika czy też grupy wiernych. Wiemy, że tak być nie może, dzięki parafiom i domom zakonnym celebrującym, za pozwoleniem Kościoła, wyłącznie w „formie nadzwyczajnej”.

Rozważmy niektóre implikacje posoborowej polityki Kościoła. Za panowania papieża Pawła VI większość katolików sądziła, że całe życie liturgiczne Kościoła doznało przewrotu, że wszystko, co dawne, zostało definitywnie wycofane z użycia, a to, co nowe, bezapelacyjnie narzucone. Wszystko, dla czego stworzono nowy odpowiednik, było rzeczą minioną, zlikwidowaną, wyłączoną z użycia, niedozwoloną. Jednak ta twarda linia zaczęła słabnąć już pod panowaniem polskiego papieża, a przy papieżu z Bawarii została zupełnie odesłana do lamusa. Dziś tradycyjny kalendarz rzymski (taki jak w roku 1962), stare Martyrologium, dawne Officium Divinum (w tym Pryma), ryt tonsury, niższe święcenia, subdiakonat, wszystkie ryty sakramentów i błogosławieństw z Rituale Romanum, Pontificale Romanum– wszystko to jest ponownie w użyciu, uznawane za całkiem prawowite [7], według papieża Benedykta XVI żadna z tych rzeczy nigdy nie była zniesiona ani zabroniona.

Zatem całe to dziedzictwo może być ponownie podjęte przez społeczność wiernych i odtąd kształtować jej życie. Dla katolików, którzy należą do parafii prowadzonej przez księży z Bractwa Kapłańskiego Św. Piotra, Święto Objawienia Pańskiego przypada nie w niedzielę po Nowym Roku, lecz 6 stycznia (jak zawsze było, aż po czasy sprzed kilku dziesięcioleci), Wniebowstąpienie Pańskie nie jest przerzucone na niedzielę po Wniebowstąpieniu, lecz ma miejsce czterdzieści dni po Zmartwychwstaniu, tak jak było zawsze – i wszystko to bez względu na porządek formy zwyczajnej (autor opisuje sytuację w Stanach Zjednoczonych – przyp. red.); św. Tomasza z Akwinu wspominamy 7 marca, nie 28 stycznia i tak dalej. Prawdziwym kalendarzem dla katolików uczęszczających na Mszę w formie nadzwyczajnej jest ten z roku 1962. Oni niczego nie udają ani nie odgrywają. Istnieje w tym okresie życia Kościoła wyjątkowe współistnienie tych dwóch form Rytu Rzymskiego, z których każda ma własną strukturę Mszy i Oficjów, uroczystości i ferii, sakramentów i sakramentaliów, w związku z czym nie można powiedzieć, że jedna z tych form jest normą obowiązującą bezdyskusyjnie wszystkich katolików rzymskich. Forma zwyczajna może być normą dla większości katolików, ale nie jest obowiązkowa i z całą pewnością nie przysługuje jej jakaś wyższość, tak by miała dyktować warunki, na których forma nadzwyczajna mogłaby być dozwolona, albo by należało jej przyznawać pierwszeństwo, kiedykolwiek jest wybór pomiędzy tymi formami. Takie poglądy byłyby sprzeczne z równością tych form i z częstym dziś istnieniem społeczności, zarówno parafialnych, jak i zakonnych, stosujących za zezwoleniem Stolicy Świętej wyłącznie formę nadzwyczajną.

Papież Benedykt, mówiąc w liście do biskupów z 7 lipca 2007 roku o „rzeczywistej sytuacji, w jakiej znajdują się wspólnoty wiernych” i o „stopniu ich formacji liturgicznej”, przyznaje, że ustalając proporcje formy zwyczajnej i nadzwyczajnej, trzeba brać pod uwagę naturę danej społeczności. Nie istnieje szablon typu „jeden rozmiar dla wszystkich”, który można by narzucić każdej grupie katolików. Niektórych nie ucieszy obecność formy nadzwyczajnej, inni mogą mieć wyłącznie ją. Kościół pozwala na obie te skrajności i na każdy wariant pośredni pomiędzy nimi – choć instrukcja Universae Ecclesiae wskazuje, że każdy katolik powinien mieć kontakt z formą nadzwyczajną, mówiąc a propos  Summorum Pontificum,że List ma na celu „udostępnienie [8] wszystkim wiernym Liturgii Rzymskiej w Usus Antiquior, uważanej za cenny skarb, który należy zachować”.(8a)

Dziś, w ósmą rocznicę wejścia w życie Motu Proprio Summorum Pontificum, możemy przeprowadzić prosty eksperyment myślowy. We Francji stale rośnie liczba księży tradycjonalistów wyświęcanych każdego roku, natomiast liczba księży diecezjalnych gwałtownie spada. Jest niemal pewne, że za ileś lat ci pierwsi będą liczniejsi od drugich. [9] Co zrobią biskupi? Zamkną jeszcze więcej kościołów czy też zniosą tę przykrość i powierzą je księżom stosującym wyłącznie formę nadzwyczajną? A jeśli lokalne parafie z czasem, po prostu z konieczności, przejdą w kierunku formy nadzwyczajnej, czyż w końcu nie nastąpi punkt krytyczny, kiedy formy zwyczajna i nadzwyczajna będą reprezentowane, powiedzmy, w połowie parafii? A jeśli to byłoby możliwe, to dlaczego nie pomyśleć o stuleciu, w którym forma nadzwyczajna stanie się normą, a forma zwyczajna dozwoloną alternatywą? Jakikolwiek będzie obrót rzeczy, możemy być pewni, że przyjdzie dzień, kiedy terminy „forma zwyczajna” i „forma nadzwyczajna” wydadzą się całkiem przestarzałe.

Papież Paweł VI tamtego pamiętnego dnia 7 marca 1965 roku, po raz pierwszy odprawiając Mszę w większości po włosku, w rzymskiej parafii Wszystkich Świętych, powiedział w homilii: „Dzisiejszy nowy sposób modlitwy, odprawiania Mszy Świętej, jest nadzwyczajny”. Niecałe pięć lat później „nadzwyczajna” Msza w językach lokalnych stała się całkiem zwyczajna, pomimo wielusetletniej tradycji i pomimo jasnego nauczania zawartego w encyklice Piusa XII Mediator Dei oraz nauczania Soboru Watykańskiego II. Teraz, pięćdziesiąt lat później, widzimy uderzający zwrot przeprowadzany oddolnie, z młodzieńczym rozmachem. Dla coraz większej liczby katolików „nadzwyczajna” Msza łacińska staje się ponownie całkiem zwyczajną, który to proces uznać należy za naturalny, normalny i zdrowy.

Peter Kwasniewski

Źródło tekstu i grafiki

Tłumaczenie: Ewa Monika Małecka


Przypisy

[2] W Art. 1: „Mszał Rzymski promulgowany przez św. Piusa V i wydany ponownie przez bł. Jana XXIII”.

[3] Papież Benedykt XVI określa starszą formę Mszy św. przez odniesienie do Jana XXIII ośmiokrotnie w Motu Proprio i raz w towarzyszącym mu liście. Dla porównania, wyrażenia “forma nadzwyczajna” używa tylko trzy razy w Motu Proprio i dwukrotnie w towarzyszącym mu liście.

 
[4] Zob.: Papieska Komisja Ecclesia Dei, Universae Ecclesiae, nn. 5, 8a, and 15.



[5] Zob. mój tekst w EWTN, wraz ze wszystkimi odnośnymi wypowiedziami na temat nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej od 1969 do 1997 roku.

[6] Benedykt XVI, mówiąc, że „normy prawne” „określają status formy zwyczajnej” („Już z tych przesłanek wynika jasno, że nowy Mszał pozostanie z pewnością zwyczajną formą rytu rzymskiego nie tylko na podstawie przepisów prawnych, ale także ze względu na rzeczywistą sytuację, w jakiej znajdują się wspólnoty wiernych”, List do biskupów, 7 lipca 2007), odnosi się do faktu, że Paweł VI ustanowił nowy Mszał Rzymski dla Kościoła powszechnego, i Mszał ten został  nadany w taki sposób, że uważa się go za standardowy. Kiedy buduje się nowy kościół i posłany jest do niego ksiądz, za domyślnie przyjmuje się, że będzie on odprawiał Mszę w formie zwyczajnej. Stąd jednak bardzo daleko do stwierdzenia, że forma zwyczajna jest tym, „czego wierni powinni się trzymać”, a we Mszy w formie nadzwyczajnej mogą uczestniczyć „w drodze wyjątku”. 

[7] Choć z pewnymi ograniczeniami, szczególnie to: „ Jedynie w instytutach życia konsekrowanego i w stowarzyszeniach życia apostolskiego podlegających Papieskiej Komisji Ecclesia Dei oraz w tych, gdzie podtrzymuje się zwyczaj używania ksiąg liturgicznych forma extraordinaria, dozwolone jest posługiwanie się Pontificale Romanum z 1962 r. przy udzielaniu święceń niższych i wyższych”. (Universae Ecclesiae 31).

[8] Oryginał łaciński brzmi: omnibus largire fidelibusUsus Antiquior,  starsza forma powinna być „udostępniona”, „zagwarantowana i zapewniona wszystkim wiernym”, nie tylko „ofiarowana” im, jak można przeczytać w oficjalnym przekładzie [angielskim – przyp. tłum.] na watykańskiej stronie internetowej. Jest to znacząca różnica. Oficjalny przekład bywa czasem mylący, jak to się dzieje w wypadku wielu dokumentów watykańskich. Stowarzyszenie Mszy Łacińskiej (The Latin Mass Society) przygotowało dokładniejszy przekład [angielski – przypis tłum.]



 [9] Zob. dane i prognozy – tutaj.

Msza trydencka u dominikanów na Jamnej

$
0
0
Dominikański ośrodek duszpasterski na Jamnej zaprasza na Msze święte, odprawiane w tradycyjnej formie rytu rzymskiego (tak zwane trydenckie) w każdą niedzielę o godz. 16:00

Pierwsza została odprawiona w niedzielę, 20 września. Celebransem będzie o. Wojciech Gołaski OP, który zamieszkał od tego lata na Jamnej.



Msza trydencka w Kadynach

$
0
0
Ojcowie franciszkanie zapraszają na dzień skupienia do klasztoru w Kadynach (diec. elbląska), który odbędzie odbędzie się w sobotę 26 września. W programie konferencje na temat Eucharystii jako ofiary i naszego w niej uczestnictwa, realnej obecności Jezusa w Eucharystii a także o symbolice i liturgii Mszy św. trydenckiej. Dzień zwieńczony będzie Mszą św. w nadzwyczajnej formie rytu   rzymskiego, którą odprawi ojciec Gwardian. Szczegółowy program oraz więcej informacji na stronie klasztoru.

Pomoc dla księdza z Krymu

$
0
0
Publikujemy list, który otrzymaliśmy z Krymu. Księdza Daniela dodajemy do naszego działu Zamawianie intencji mszalnych. 

Szczęść Boże! 
Nazywam sie x. Daniel Myslentsev, miesiąc temu zostałem proboszczem rzymsko-katolickiej parafii na Krymie, w miasteczku Dżankoj, które znajduje się na północy Krymu. Pewnie każdy, kto śledzi za sytuacją polityczną na Wschodzie, wie, że sytuacja jest ciężka i często dotyczy Kościoła Świętego. Tym nie mniej, Kościół Katolicki stara się tu wypełniać swój obowiązek głoszenia Ewangelii Chrystusowej. W parafii, gdzie mam zaszczyt duszpasterzowania, nie jest dużo wiernych - w niedzieli przychodzi około 15 osób, Msza Św. jest sprawowana w kaplicy. Większość parafian to są Polacy i jedyny sposób ich łączności z polskością jest właśnie przez wiarę katolicką, w czym staram się im pomagać. Mam nadzieję, że Bóg pomoże powiększyć parafię i postawić ją na twardym fundamencie Tradycji Katolickiej. Chciałbym się zwrócić do ludzi dobrej woli, do Polaków, z apelem o pomoc dla naszej parafii i rodaków na Wschodzie. Planuję zacząć tu kursy języka i kultury polskiej dla wszystkich chętnych (chociaż mam obywatelstwo rosyjskie, ale z pochodzenia jestem Polakiem - wnukiem zesłańców-sybiraków). Mam też wiele wolnych intencji mszalnych. Mogę odprawiać Msze Trydenckie nawet każdego dnia, więc w razie potrzeby można zamówić u mnie intencje na pojedyncze Msze, a także Msze gregoriańskie. Za każdą ofiarę wielkie Bóg Zapłać. Zamówić intencji można przez: 
Bank Zachodni WBK 42 1090 2369 0000 0001 1551 1231
Daniil Myslentsev
W tytule przelewu proszę podać intencję oraz liczbę Mszy. Kontaktować można się też przez adres e-mail: ajciec.danila@gmail.com 

Z prośbą o modlitwę,
ks.Daniel Myslentsev.
Dżankoj, Krym.

Z życia tradycyjnych zakonów: Benedyktynki Maryi Królowej Apostołów

$
0
0
Jako Benedyktynki Maryi Królowej Apostołów pragniemy żyć w zjednoczeniu z Matką Bożą, przebywając pod krzyżem i szukając przede wszystkim jedności z Bogiem w modlitwie, w sposób jaki uczy tego Reguła Św. Benedykta.

Poświęcamy się całkowicie Królowej Apostołów biorąc za przykład jej ukryte życie w Efezie. Pragniemy czynić to samo, co Ona czyniła w pierwotnym Kościele – kochając i modląc się wspierała Apostołów, pierwszych kapłanów. Codziennie składamy nasze modlitwy i duchowe ofiary za jej duchowych synów – kapłanów.

Nie głosimy Ewangelii poganom i nie sprowadzamy Pana na ołtarze, ale możemy być „Miłością w sercu Kościoła” przez silne przylgnięcie do Jego nauki, wierność Ojcu Świętemu i przywiązanie do tradycyjnej liturgii.

W towarzystwie Matki Bożej kontemplujemy Najwyższego Kapłana, wstawiając się do Niego za wszystkimi kapłanami. Nie licząc zajęć związanych z utrzymaniem naszej wspólnoty, wszystkie pozostałe wysiłki przeznaczamy na ozdabianie ołtarzy przez ręczny wyrób szat liturgicznych i bielizny ołtarzowej.

Tradycyjna benedyktyńska gościnność jest częścią naszego życia. Szczególną uwagę poświęcamy przyjmowaniu kapłanów - apostołów naszych czasów. Nasze pokoje w domu rekolekcyjnym czekają przede wszystkim na nich. Mamy nadzieję, że znajdą oni u nas to samo, co Apostołowie w domu Maryi w Efezie: zachętę do apostolstwa oraz duchowe warunki dla odpoczynku i modlitwy.

Jesteśmy nieskończenie wdzięczni Panu Bogu za liczne powołania – gorliwe młode kobiety przepełnione pragnieniem poświęcenia swojego życia Jezusowi przez Maryję w intencji kapłanów.

Proszę, módlcie się za nas, aby Bóg, który rozpoczął w nas swoje dzieło, doprowadził je do całej pełni. 

Nasz charyzmat - Efez

Nasza wspólnota powstała pod patronatem Bractwa Kapłańskiego Św. Piotra w 1995 roku w diecezji Scranton, w Pensylwanii. Na początku nazywałyśmy się Oblatkami Maryi, Królowej Apostołów. Taką nazwę przyjęłyśmy z dwóch powodów. Po pierwsze, aby podkreślić nasze ofiarowanie się w benedyktyńskiej rodzinie (oblat znaczy po łacinie: ofiarowany). Po drugie, ponieważ poświęciłyśmy siebie Matce Bożej i ofiarowałyśmy siebie na Jej usługi. Zaczęłyśmy sprawować Liturgię Godzin w sposób, w jaki jest ona ułożona w Regule Św. Benedykta, śpiewając psalmy po łacinie i używając Breviarium Monasticum z 1962 roku.

W marcu 2006 roku przyjęłyśmy zaproszenie biskupa Roberta W. Finna do przeprowadzenia się do jego diecezji Kansas City – St. Joseph w Missuri. Zostałyśmy erygowane jako publiczne stowarzyszenie wiernych z nową nazwą: Benedyktynki Maryi Królowej Apostołów. Dzięki łasce Bożej i ojcowskiej trosce bpa Finna 25. października 2014 roku otrzymałyśmy statut instytutu zakonnego na prawie diecezjalnym pod opieką komisji papieskiej Ecclesia Dei.



Na krzyżu Pan powierzył swojej wzajemnej opiece św. Jana i Matkę Najświętszą słowami: „Synu, oto Matka twoja…” i „Matko, oto syn twój…” (J 19,26-27). Św. Jan, pierwszy kapłan przynoszący w ofierze Przenajświętsze Ciało Pana, reprezentuje wszystkich kapłanów, jest duchowo wspierany przez Matkę Najświętszą. Maryja otrzymuje materialną pomoc od Jan, który „bierze ją do siebie”. Pan pozostawił na ziemi swoją Matkę, aby karmiła Kościół – niemowlę swoimi modlitwami i przykładem, aby była w Nim obecna i wspierała Apostołów.

Według tradycji, po męczeństwie św. Jakuba w Jerozolimie, Apostołowie rozeszli się po świecie. Św. Jan poszedł założyć „siedem Kościołów Azji”, o których wspomina Apokalipsa i wybudował dom w Efezie, gdzie mogła zamieszkać jego nowa Matka. Fakt ten potwierdza to, że w czasach soboru w Efezie, kościołom nadawano tytuły świętych którzy mieszkali i zmarli w okolicy. Stąd do dzisiaj znajdują się w Efezie ruiny bazylik Dziewicy Maryi i św. Jana.

Błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich, mistyczka XIX wieku, otrzymała dokładną wizję ostatnich lat życia i wniebowzięcia Matki Bożej, którą podyktowała niemieckiemu poecie Klemensowi Brentano. Wiele lat później jej pismami zainteresowali się, sceptycznie do nich podchodząc, ojcowie lazaryści przebywający w Turcji pod koniec XIX wieku. Siostra miłosierdzia Marie Mandat de Grancy wezwała ludzi do poszukiwania domu Matki Bożej na Bubul Dagh posługując się opisami wizjonerki. Znaleziono ruiny żeńskiego klasztoru, który znajdował się u stóp małego rozpadającego się domku na oddzielnym zboczu góry, dokładnie tak jak opisała to Anna Katarzyna Emmerich. Lokalni mieszkańcy rzeczywiście przekazywali sobie tradycje o tym, że był to dom Matki Bożej, gdzie spędziła Ona ostatnie dni swojego ziemskiego życia. Do tego miejsca pielgrzymowali bp Roncalli (późniejszy papież Jan XXIII) i papieże Paweł VI, Jan Paweł II oraz Benedykt XVI.


Ten domek jest natchnieniem dla naszego domu modlitwy – przeoratu Matki Bożej z Efezu. Ta skromna budowla inspiruje nas. Z tego małego domu wychodziła potężna energia modlitwy zasilająca Kościół w Jego dziecięcym stadium rozwoju. Niewielu zauważa, że Św. Paweł pod koniec Pierwszego Listu do Koryntian pisze: „w Efezie zostanę aż do Piędziesiątnicy”, choć spędził tam już dwa lata. A w Liście do Efezjan napisał: „jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga” (Ef 2,19). Jest bardzo prawdopodobne, że będąc w Efezie odwiedzał Matkę Bożą, aby otrzymać od Niej zachętę i umocnienie, aby mógł pójść znowu głosić z mocą Słowo Boże. Większość uczonych zgadza się również, że św. Łukasz także tam przebywał i otrzymał opis narodzin Jezusa z pierwszej ręki, od Maryi, być może również tam powstała cała trzecia Ewangelia.

Czując powołanie do naśladowania Maryi w Jej ostatnich, ukrytych latach życia, my składamy w ofierze za kapłanów nasze życie. Oni są nowymi apostołami Kościoła, którzy niosą światu Jego prawdę o zbawianiu. My antycypujemy powtórne przyjście Pana Jezusa, tak jak Maryja antycypowała swoje wniebowzięcie, śpiewając psalmy tak jak Ona, aż zostaniemy dopuszczeni do życia błogosławionych w Raju. W międzyczasie otaczamy naszą benedyktyńską gościnnością kapłanów, naszych duchowych synów, i staramy się im pomagać w duchowej odnowie, której tak często brakuje im w ich gorliwej pracy. Chcemy widzieć ich wracających do winnicy z odnowionym zapałem do zdobywania dusz. My opuściłyśmy wszystko, aby być z Chrystusem, naszym Oblubieńcem i powtarzamy słowa Jego modlitwy za apostołów: „Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno” (J 17,11).

Więcej informacji o wspólnocie sióstr benedyktynek i jej specyfice można przeczytać w broszurze w formacie pdf, opracowanej na podstawie strony internetowej klasztoru przez ks. Cezarego Pacieja.

Z życia tradycyjnych zakonów: Klasztor św. Benedykta w Nursji

$
0
0
Nasza wspólnota została założona w Rzymie 3 września 1998 roku. Przez dwa lata wynajmowaliśmy budynek nowicjatu. Jednak to wspaniałe mieszkanie posiadało tylko prowizoryczną kaplicę. Było skromne i coraz bardziej zatłoczone, ale my byliśmy gorliwi i rozpaleni ideałem życia monastycznego.

W dwa lata później, po daremnych poszukiwaniach bardziej odpowiedniego miejsca do życia, została nam zaoferowana możliwość przeprowadzenia się do Nursji, miejsca narodzin św. Benedykta.My byliśmy wspólnotą bez klasztoru, zaś Nursja miała klasztor, ale bez mieszkańców. Zabraliśmy więc nasz skromny dobytek i przybyliśmy do Nursji w pierwszą niedzielę Adwentu 2000 roku. Kler diecezji i mieszkańcy miasta powitali nas z wielkim entuzjazmem. Od tego czasu nasza wspólnota znacznie się powiększyła i dlatego kontynuuje poszukiwania kolejnych pomieszczeń.


2 grudnia 2000 roku, mała grupka amerykańskich zakonników, która miała ze sobą tylko wiarę i odwagę, przywróciła życie monastyczne w Nursji (Włochy), w mieście narodzenia św. Benedykta. Zakonnicy zostali wypędzeni z Nursji w 1810 roku przez potężną i wrogą dla wiary armię. Po niespełna dwóch wiekach Opatrzność przyprowadziła ich z powrotem.Inspirowani przez Świętą Regułę, ci zapaleńcy życia monastycznego zamierzają powrócić do korzeni benedyktyńskiej tradycji. Dniem i nocą śpiewając po łacinie Święte Oficjum w miejscu narodzin swojego świętego patrona, są zdolni, aby w bardzo konkretny sposób powrócić do ducha założyciela ich zakonu. Sobór Watykański II przynaglał do tego wszystkich zakonników.

W rezultacie, w Nursji dzieje się coś nadzwyczajnego. Młodzi mężczyźni z całego świata, z powodu miłości do Chrystusa, opuszczają swoją ojczyznę i swoje domy, i wstępują do nowego klasztoru, gdzie w miejscu narodzin św. Benedykta zobowiązują się do stałości miejsca, przemiany życia i posłuszeństwa. Ich celem jest realizacja przynaglającego wezwania: Nic nie przedkładać nad miłość Chrystusa!


Powołanie monastyczne jest przeżywane we wspólnocie. Jest ona szkołą miłości, w której uczymy się dawać siebie samych naszym braciom. Do zakonu wstępują mnisi o najróżniejszych cechach ciała i ducha. Życie we wspólnocie łagodzi wady naszego charakteru. Praktykowanie cierpliwości i przebaczenia buduje w nas szlachetne uczucie ku naszym współbraciom oraz wdzięczność za ich pozytywne cechy, które mogą być całkiem odmienne od naszych uzdolnień i zainteresowań.

Więcej informacji o wspólnocie braci benedyktynów i jej specyfice można przeczytać w broszurze w formacie pdf, opracowanej na podstawie strony internetowej klasztoru przez ks. Cezarego Pacieja. 

Z życia tradycyjnych zakonów: wywiad z zakonnikiem z Nursji

$
0
0
Publikujemy rozmowę ks. Cezarego Pacieja z ojcem Bazylim Nixenem OSB, benedyktynem z klasztoru św. Benedykta w Nursji.

Ks. Cezary Paciej: Ojcze! Proszę opowiedzieć o początku waszej benedyktyńskiej wspólnoty.
Ojciec Bazyli: Nasza wspólnota została założona w 1998 roku, ale inspiracja do rozpoczęcia tego dzieła przyszła 3 lata wcześniej w 1995 roku. Nasz założyciel, ojciec Kasjan, otrzymał tę natchnioną myśl w czasie podróży pociągiem z Rzymu do Neapolu. Bardzo starał się o realizację tej idei i otrzymał na to pozwolenie od swojego opata i od opata prymasa benedyktynów. Wspólnotę założył w Rzymie w 1998 roku. Po dwóch latach, w grudniu 2000 roku, mnisi przeprowadzili się do Nursji, gdzie są do dzisiaj.

CP: Kto należał do pierwszej wspólnoty?
o. Bazyli: Pierwszą wspólnotę stanowiło trzech zakonników, którzy też przybyli do Nursji, ale z nich do dziś pozostał tylko ojciec Kasjan.
CP: Czym jest życie monastyczne? Czym różni się ono od innych form życia chrześcijańskiego? A w szczególności od innych dróg życia zakonnego, czy od życia kapłańskiego? Co jest istotą życia monastycznego?
o. Bazyli: Istotę życia monastycznego, jak mówi św. Benedykt, stanowi: „nie przedkładanie niczego ponad miłość do Chrystusa” – Nihil amori Christi praeponere. A także: „nie przedkładanie niczego ponad Służbę Bożą” – Nihil operi Dei praeponatur. Te dwie rzeczy są bardzo istotne dla zakonnika, który próbuje osiągnąć doskonałość i zjednoczyć się z Chrystusem. Przede wszystkim kult Boga, Jego chwała, którą oddaje się Jemu przez udział w liturgii. Ona staje się tym, co zakonnik najbardziej kocha i tym, dla czego poświęca swoje życie. Jednak w porządku praktycznym szczególnie ważne jest wzrastanie w pokorze. Pokora i posłuszeństwo, aby być jak Chrystus – czystym, bez grzechu, czcić Ojca w doskonały i najpełniejszy sposób. Pokora na wzór Chrystusa jest niezastąpiona dla wypełnienia tego zadania. Nasze życie jako mnichów to nieustanna próba wzrastania w pokorze i posłuszeństwie. Wszystko w życiu monastycznym i w Regule zmierza do osiągnięcia tego celu. Umacnianie pokory i posłuszeństwa to droga upodobnienia się do Chrystusa, abyśmy mogli żyć dla Boga.

CP: Czy życie monastyczne jest potrzebne i pożyteczne dla Kościoła i świata? Jeśli tak to dlaczego?
o. Bazyli: Uważam, że tak! Jest ono bardzo ważne i potrzebne światu, bo klasztory są miejscami, gdzie ludzie mogą przyjść i spotkać się z Bogiem. Ludzie wierzący przychodzą spotkać się z Bogiem przez innych ludzi, którzy wierzą w Niego. Głębiej przeżyć i umocnić swoją z Nim więź. Ale klasztory, jako rzeczywiste miejsca modlitwy i ofiary, przynoszą także korzyści dla całego świata w sposób ukryty i niewidoczny. Z dwóch powodów jest to ważne dla całego Kościoła. Po pierwsze: jest to świadectwo i znak, że wszyscy jesteśmy powołani do życia w Niebie, do podążania w tym kierunku. Życie klasztorne stara się naśladować życie w Niebie. Mnisi są znakiem życie w niebiańskiej przestrzeni a Kościół potrzebuje mieć przed oczami przykład takiego życia. Kościół chce patrzeć na ludzi, którzy poświęcają swoje życie wyłącznie Bogu i zachęcają do tego pozostałych chrześcijan, będąc dla nich znakiem. Jako mnisi czynimy to przede wszystkim w liturgii.
Po drugie: poświęcenie się liturgii, oficjalnej modlitwie Kościoła, znowu przynosi korzyść całej wspólnocie wierzących, bo nasze modlitwy pomagają Kościołowi w różnorodny sposób, choć w tajemniczy i niewidoczny. Również jako zakonnicy dajemy Kościołowi przykład jak powinna być sprawowana liturgia. Kościół tego potrzebuje! Potrzebuje przypominać sobie: tak! Właśnie tak powinniśmy chwalić Pana! Klasztor ma tę misję: uczyć Kościół dając przykład i świadectwo jak czcić Boga w liturgii. Myślę, że to jest bardzo ważne. Mam tu także na uwadze Kościół Wschodni, w którym mnisi właśnie to dają pozostałej części Kościoła! Tak było w historii i jest dzisiaj. Powinniśmy spełniać tę funkcję także w Kościele Zachodnim.


CP: Kto jest głównym beneficjantem takiego sposobu życia? Tylko zakonnicy czy inni również?
o. Bazyli: Oczywiście, że jedni i drudzy! Klasztor istnieje dla zbawienia dusz. Najpierw, naszych własnych, ponieważ my zostajemy mnichami, aby zbawić swoje własne dusze, aby mieć pewniejsza nadzieję ich zbawienia. Przychodzimy do klasztoru, aby nawracać się do Boga i żałować za grzechy a czyniąc to dajemy korzyści całemu Kościołowi i światu, bo stajemy się zdolni do złożenia z siebie ofiary za Kościół i innych ludzi. Wspieramy ich naszymi modlitwami i ofiarami. Bycie mnichem jest pożyteczne dla nas i przynosi korzyść również tym, którzy żyją w świecie.

CP: Spoglądając z klasztornej celi – co wydaje się być najważniejszym problemem dzisiejszego świata i współczesnego Kościoła?
o. Bazyli: Pascal powiedział, że: „wszystkie problemy ludzkości zaczynają się z powodu tego, że człowiek jest niezdolny do pozostawania w swojej celi, w swoim pokoju, do przebywania w ciszy tylko sam, jeden”. Myślę, że to prawda. Mnich stara się przebywać w prawdzie sam ze sobą. Św. Grzegorz Wielki, kiedy opowiada o św. Benedykcie, który żył w Subiaco w jaskini jako pustelnik, mówi: et ibi in superni spectatoris oculis habitavit secum. Habitare secum! Żyć z samym sobą! Mieszkać ze samym sobą pod spojrzeniem Boga. To jest najważniejsze, czego potrzebujemy, naprawdę jedyne! My mnisi musimy być ekspertami w przebywaniu w Bożej Obecności. To jest bardzo trudne. Próbujemy się tego uczyć. To jest to czego potrzebuje Kościół i ludzkość. Pokorna i pełna miłości akceptacja siebie samego, gdy On jest z nami i na nas patrzy, pozwala nam kochać Jego i zaufać Jemu. Wtedy możemy zacząć się dzielić Jego miłością z innymi. Cela zakonna jest miejscem, gdzie mnich uczy się habitare secum … in superni spectatoris oculis (mieszkać samemu… w Obecności Bożej).

CP: Czy jest jakaś różnica między klasztorem w Nursji a innymi benedyktyńskimi klasztorami na świecie?
o. Bazyli: Znajdujemy się w miejscu narodzin św. Benedykta! To jest rzecz, za którą jesteśmy najbardziej wdzięczni. Możemy żyć tutaj i próbować wprowadzać w życie to, co
on napisał, o czym uczył i jak żył. W odniesieniu do innych wspólnot są oczywiście bardzo widoczne różnice. To jest liturgia, przestrzeganie Reguły. Jesteśmy nową i bardzo młodą wspólnotą. Zostaliśmy założeni w 1998 roku, wielu z nas jest jeszcze bardzo młodych, a to znaczy, że mamy bardzo dużo różnych możliwości, a także entuzjazmu, energii i gorliwości – to są cudowne cechy. Jesteśmy w stanie powrócić do korzeni w inspirujący sposób – to jest piękne i cieszymy się tą łaską. Ale nie posiadamy tego, co inne klasztory – historii i doświadczenia. Staramy się korzystać z niego, kiedy odwiedzamy inne klasztory lub spotykamy innych zakonników. Próbujemy uczyć się mądrości wieków – to bardzo ważne. Mamy tutaj coś bardzo cennego – możliwość powrotu do źródeł i życia Regułą w bardziej dosłowny sposób. Tak jak uczy tego św. Benedykt. Jednak bardzo potrzebujemy mądrości starszych mnichów, co staramy się zdobywać przy każdej okazji.

CP: Czy macie wciąż tę sama gorliwość, co na początku?
o. Bazyli: W jedne dni bardziej, w inne mniej! Nowy zakonnik, który przychodzi do klasztoru pokazuje jej bardzo dużo i to jest bardzo zachęcające. Ci z nas, którzy przebywają tutaj trochę dłużej mogą ulec przyzwyczajeniu. Łatwo jest zapomnieć jak wspaniałe jest nasze powołanie. Jednak Bóg znajduje sposoby, aby nam o tym przypominać.


CP: A czy nie byłoby lepiej pomagać biednym i głosić Ewangelię niż cztery godziny dziennie spędzać śpiewając psalmy i warząc piwo?
o. Bazyli: Większość ludzi nie widzi, że pomagamy także ubogim. Wiele osób przychodzi do naszego sklepu z pamiątkami, gdzie my dajemy im jałmużnę, jedzenie i to czego potrzebują. Zarówno karmimy ich, jak i odwozimy do domów. Kilku osobom w miasteczku pomagamy w stały sposób. Wielu ubogich przyjmujemy w naszym domu gości. Prawie codziennie gościmy głodnych w naszym refektarzu. Robimy wiele dla ubogich, dlatego potrzebujemy też środków finansowych, abyśmy mogli pomagać. Musimy utrzymać samych siebie, zadbać o potrzeby klasztoru i okazać pomoc proszącym. Dlatego tak ważny jest nasz browar. Jest wiele sposobów głoszenia Ewangelii. Drugi Sobór Watykański w dokumencie o życiu zakonnym „Perfectae caritatis” poświęca wspaniały rozdział na temat różnych sposobów prawdziwego głoszenia Chrystusa przez wspólnoty zakonne. Jednym ze sposobów, w jaki Chrystus ukazywał się światu, jest Jego osobista, w samotności, modlitwa do Jego Ojca. Chrystus wychodzi na górę i modli się do Ojca. To samo czynią wspólnoty kontemplacyjne. Tak dają Chrystusa światu. My więc głosimy Ewangelię i Chrystusa światu, na tej drodze, tak jak uczy sobór.

CP: Czy modlitwa psalmami pochodzącymi ze Starego Testamentu nie jest nudna? Czy to nie jest zbyt trudne na dłuższą metę?
o. Bazyli: Och nie! To jest cudowne! To jest najwspanialsze! Psalmy zawierają w sobie wszystko. Św. Tomasz z Akwinu, mówiąc o Mszy i w szczególności o psalmach, cytuje Dionizego Areopagitę, który mówi: „Wszystko co jest zawarte w Piśmie Świętym, zawarte jest w psalmach w formie modlitwy”. Psalmy są tak świeże, nowe i cudowne. Ponieważ tam zawsze możemy znaleźć treść Objawienia i doskonałe słowa wyrażające wszystko, cokolwiek jesteśmy w stanie poczuć i przeżyć. Takie jest moje doświadczenie.

Mińsk Mazowiecki: Msza w intencji duchowieństwa

$
0
0
1 października, w I czwartek miesiąca, o 19.30, w kościele pw. Narodzenia NMP w Mińsku Mazowieckim będzie sprawowana Msza Św. wotywna o Jezusie Chrystusie Najwyższym i Wiecznym Kapłanie w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w intencji ks. abpa Henryka Hosera i wszystkich kapłanów diecezji warszawsko-praskiej.
 
Będą obecne na tej Mszy Św. niedawno osiadłe w diecezji siostry franciszkanki Niepokalanej. 

Motu proprio Summorum Pontificum z perspektywy kard. Sarah

$
0
0
Z początkiem marca 2015 roku kardynał Robert Sarah, następca kardynała Cañizaresa Llovery na czele Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, spędził dłuższy czas w regionie paryskim. Prezentował tam wywiad-rzekę – książkę opracowaną przez dziennikarza Nicolas Diata i opublikowaną w wydawnictwie Fayard. Książka pod tytułem „Bóg, albo nic” to osobiste, wewnętrzne i poruszające świadectwo prałata, który należy do najbardziej skrytych, ale i najważniejszych postaci obecnego pontyfikatu. 

W trakcie podróży kardynał Sarah rezerwował sobie czas, którego nie spędzał z prasą, lecz po prostu z wiernymi. W każdej odwiedzanej parafii poruszał określony temat ze swojej książki, nie zapominając o liturgii. Temat, który tu dziś podejmujemy pojawił się na spotkaniu w parafii Saint-Eugène-Sainte-Cécile. Tam też, od 30 lat, odprawiana jest liturgia w obu formach rytu rzymskiego. 

W tym to kontekście powierzamy Państwu tekst zaczerpnięty z książki Nicolasa Diat, ukazujący, jak gwinejski kardynał zapatruje się na motu proprio Summorum Pontificum Benedykta XVI (oto już ósma rocznica jego wydania!). Prześledzimy punkt widzenia potwierdzający główny wątek naszego Listu nr 52, gdzie oddajemy honory kardynałowi nominatowi: wraz z wyborem kardynała Sarah „Ojciec święty wybrał pokój, ciągłość i kompetentność”. 

Fragment wywiadu z Nicolasem Diat (por. Dieu ou rien, Fayard, Paryż 2015, s. 400-402):

„Osobiście przyjąłem Summorum Pontificum z ufnością, radością i dziękczynieniem. Jest to jakby znak i dowód, że Kościół, Mater et Magistra, wsłuchuje się w potrzeby wszystkich swoich dzieci, mając na względzie ich wrażliwość. Benedykt XVI chciał wypromować bogactwo i różnorodność sposobów wyrażania duchowości, o ile prowadzą ku rzeczywistej i prawdziwej jedności wspólnoty Kościoła oraz jeszcze jaśniejszemu promieniowaniu świętości Kościoła. 

Myślę, że to piękne motu proprio w prostej linii wpisuje się w intencje i wolę Ojców soborowych. Nie powinniśmy więc udawać, że zapomnieliśmy o Sacrosanctum Concilium, które głosi: „Liturgia bowiem składa się z części niezmiennej, pochodzącej z Bożego ustanowienia, i z części podlegających zmianom. Części te z biegiem czasu mogą, lub nawet powinny, być zmieniane, jeżeli wkradły się do nich elementy niezupełnie odpowiadające wewnętrznej naturze samej liturgii albo jeżeli te części stały się mniej odpowiednie” (art. 21). 

W liście załączonym do Summorum Pontificum Benedykt XVI pisał: „(...) obie Formy Rytu Rzymskiego mogą się przecież wzajemnie ubogacać: nowi święci i niektóre z nowych prefacji powinny zostać uwzględnione w starym Mszale. Komisja Ecclesia Dei w łączności z organami poświęconymi usus antiquior będzie badać praktyczne możliwości w tym zakresie. Celebracja Mszy zgodnie z Mszałem Pawła VI będzie mogła mocniej niż kiedykolwiek wcześniej ukazać wiernym sferę sacrum, która tak ich przyciąga do wcześniejszej Formy Rytu Rzymskiego. Najmocniejsza gwarancja tego, że Mszał Pawła VI może jednoczyć parafialne wspólnoty i może być przez nie kochany tkwi w tym, że Forma ta jest odprawiana z wielką czcią i z dbałością o przepisy liturgiczne. Ukazane w ten sposób będą duchowe bogactwo i teologiczna głębia tego Mszału”. 

Możliwe, że odprawiając mszę według starego mszału bardziej zdawaliśmy sobie sprawę, że msza to działanie Chrystusa, nie zaś działanie ludzkie. Podobnie też bardziej bezpośrednio można tu uchwycić jej charakter mistagogiczny i fakt wyrażania tajemnicy. Nawet jeśli we mszy uczestniczymy aktywnie, nie my jesteśmy podmiotami dokonywanej ofiary, lecz Chrystus. W liście apostolskim Vicesimus Quintus Annus Jan Paweł II pisał (*): „Na czym polega owe aktywne uczestnictwo? Co trzeba robić? Niestety określenie to nazbyt często bywało niedorozumiane i redukowane do zewnętrznego znaczenia czyli oznaczało konieczność działania wspólnego, tak jakby chodziło o włączenie w konkretne działanie możliwie jak największej ilości osób, jak najszybciej. Słowo uczestnictwo odsyła do głównego działania, w którym wszyscy powinni uczestniczyć. Jeśli więc pragniemy zobaczyć, o jakie działanie chodzi, należy przede wszystkim uszczegółowić, czym jest to centralne actio, w którym udział mają wziąć wszyscy członkowie wspólnoty... Określenie actio odniesione do liturgii odsyła do źródła kanonu eucharystycznego. Prawdziwe działanie eucharystyczne to oratio. Oratio czyli uroczysta modlitwa eucharystyczna, canon, to coś więcej niż mowa, to jest „actio” w najwznioślejszym tego słowa znaczeniu. Otóż w nim właśnie dokonujące się działanie ludzkie przechodzi na plan dalszy i ustępuje miejsca actio divina, działaniu Boga”. 

Motu proprio Summorum Pontificum jest próbą pogodzenia obu form rytu rzymskiego i ma na celu głównie pomóc nam odkryć na nowo sakralny charakter świętej mszy jako actio Dei, nie zaś działanie człowieka. Tutaj dochodzimy do niezwykle ważnego momentu: istnieje problem rozpowszechnionego braku dyscypliny, braku szacunku i wierności rytowi, który może mieć wpływ nawet i na nieważność sakramentów.” 

(*) Słowa przypisywane tu Świętemu Janowi Pawłowi II wydają się faktycznie pochodzić z książki „Duch Liturgii” kardynała Ratzingera (por. Kard. Joseph Ratzinger, Duch liturgii, tłum. E. Pieciul, Poznań 2002).


W obronie liturgii - wywiad z okazji 50-lecia Latin Mass Society

$
0
0
Dla upamiętnienia Złotego Jubileuszu Stowarzyszenia Mszy Łacińskiej (Latin Mass Society) założonego w 1965 roku, nowy redaktor naczelny magazynu Mass of Ages rozmawia z przewodniczącym Josephem Shawem na temat jego zadań i pracy jego organizacji.

Czy mógłbyś nam opowiedzieć coś o sobie? Jak stałeś się aktywnym członkiem ruchu tradycyjnego katolicyzmu, o ile można tak to nazwać?

Studiowałem wtedy na Oksfordzie, kiedy zacząłem zastanawiać się nad Mszą św. i liturgią, co w konsekwencji doprowadziło mnie do ruchu tradycjonalistycznego. Do rozpaczy doprowadzały mnie przede wszystkim liturgiczne nadużycia, szukałem informacji na ten temat i powoli docierało do mnie, że sytuacja jest w rzeczywistości jeszcze gorsza niż by się to mogło wydawać na pierwszy rzut oka.
            Wstąpiłem do Stowarzyszenia Mszy Łacińskiej, kiedy na Oksfordzie nie można było o nich usłyszeć. W tamtych czasach istniał zakaz propagowania Mszy św. oraz wiele innych arbitralnych restrykcji. W końcu jednak sytuacja się zmieniła i w biuletynie stowarzyszenia znalazłem wzmiankę o tym, że Msza św. odbędzie się w West Oxford Community Centre (Dom Kultury Zachodniego Oksfordu) – chyba najmniej odpowiednim miejscu, jakie można sobie wyobrazić. Dla mnie osobiście był to właściwy moment więc poszedłem. Uczestniczyłem w tradycyjnej Mszy już wcześniej, ale tym razem mnie olśniło, znalazłem odpowiedź.

            Podsumowując sześć lat swojej pracy na stanowisku przewodniczącego, co uważasz za swoje największe osiągnięcie, a co za największe rozczarowanie?


            Najbardziej cieszę się z tego, że udało nam się zorganizować spotkania w całym kraju z biskupem Schneiderem i biskupem Rifanem, które wszystkim się podobały. Innym sukcesem są jednodniowe konferencje, które zainicjowałem. Udało nam się zorganizować już dwie, planujemy trzecią. Mamy nadzieję, że będą się one odbywać regularnie co dwa lata. Jednym z największych sukcesów stowarzyszenia w ciągu tych lat były konferencje szkoleniowe dla kapłanów, za które nie mogę przypisać sobie zasługi, ale które organizujemy pomimo przeciwności.
            Największym rozczarowaniem dla nas są sytuacje, kiedy kapłan, który odprawia tradycyjną Mszę św. i który posługuje w danej parafii od wielu lat zostaje nagle przeniesiony. To co budował przez lata zostaje zaprzepaszczone. Mieliśmy z tym do czynienia już kilkukrotnie. Najbardziej wyrazistym przykładem jest tu parafia Matki Boskiej Różańcowej w Blackfen, która straciła księdza Timothy’ego Finigana. Przykro jest na to patrzeć, bo nie jest łatwo zbudować społeczność, która będzie czerpać owoce z Mszy św., nie jest łatwo stworzyć to wszystko, co ją wspiera jak choćby grupy ministranckie czy chór. Takie rzeczy będą się zdarzać dopóty dopóki jednego księdza odprawiającego tradycyjną Mszę św. nie będzie zastępował inny kapłan tradycjonalista.

W tym roku stowarzyszenie obchodzi 50-lecie. Co jest największym osiągnięciem organizacji?

Przede wszystkim należy powiedzieć o powstaniu tradycyjnych instytutów. Stowarzyszenie Mszy Łacińskiej, oczywiście, nie jest za to bezpośrednio odpowiedzialna, ale z pewnością utorowaliśmy im drogę. Biskupi, którzy je zaprosili czynili tak w odpowiedzi na nasze potrzeby i potrzeby naszych sympatyków. To względnie nowe zjawisko w historii stowarzyszenia, ale bezsprzecznie zdumiewające.
            Na duchu podnosi nas też liczba powołań do tychże instytutów, pochodzących również z naszych parafii. To dobrze wróży na przyszłość. Żeby nie być gołosłownym, już niedługo powitamy księdza Iana Verriera, angielskiego kapłana Bractwa św. Piotra, który wraca do ojczyzny, aby prowadzić dzieło apostolskie. To wspaniała wiadomość!

Najbardziej zdumiewające jest to, że Stowarzyszenie Mszy Łacińskiej jest zrzeszeniem świeckich wiernych. Wygląda na to, że gdy pojawiła się potrzeba, by „ratować” tradycyjną liturgię rytu rzymskiego, wielu z przywódców ruchu było ludźmi świeckimi. Co według ciebie było tego przyczyną?

            Sądzę, że kapłani mieli związane ręce. Przypominam sobie dwóch księży, którzy zamierzali coś z tym zrobić.
            Jednym z nich był ks. Bryan Houghton, który wolał odejść ze swojej parafii w Anglii Wschodniej niż odprawiać nową mszę. Opuścił kraj i wyjechał na południe  Francji, gdzie przeszedł na emeryturę. Odprawiał tam prywatnie tradycyjną Mszę świętą i pisał książki. I to naprawdę dobre! Jego talent więc się nie zmarnował, ale w latach siedemdziesiątych nie mógł zrobić nic więcej.
            Drugim kapłanem był ks. Oswald Baker. On również nie chciał odprawiać zreformowanej Mszy. Zamiast odejść jednak pozostał i kontynuował celebrację tradycyjnej Mszy Świętej w swoim kościele na Downham. Kiedy go stamtąd usunięto, żył dalej na plebanii. To była dość nadzwyczajna sytuacja, prawdziwy koszmar. Stwarzał ogromne problemy biskupom, a ostatecznie, po wielu cierpieniach, stał się sedewakantystą. Jego przykład pokazuje wyraźnie, dlaczego większość księży doszło do konkluzji, że nie są w stanie nic zrobić. Mogli jedynie pozostać w swoich parafiach, próbując wytłumaczyć wiernym sytuację i powstrzymywać się od głoszenia herezji z ambony. Nie można im mieć za złe tego, że dali się wplątać w tę liturgiczną rewolucję. Byli w bardzo trudnym położeniu, a niewielu stać było na niezależność tak jak ks. Houghtona, który miał własne źródło utrzymania. Nawet gdyby doszło do buntu, czy cokolwiek dobrego wynikłoby z tego, że księża przestaliby odprawiać mszę?
            Stowarzyszenie Mszy Łacińskiej złożone z osób świeckich mogło zrobić to, czego kapłan zrobić nie mógł. Nieraz księża zwierzali się nam, że cieszą się z istnienia stowarzyszenia, które może głosić to, czego im samym mówić nie można. Oczywiście, istnieją czasami różnice zdań na temat tego jak i co mówić. Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że z naszej winy kapłani, którzy nas wspierają i którzy odprawiają tradycyjną Mszę Świętą, znajdą się w trudnym położeniu. Staramy się, aby do tego nie dopuścić i myślę, że nasze stowarzyszenie zawsze próbowało zachowywać się taktownie nawet w najtrudniejszych sytuacjach.
            Jako ludzie świeccy, zgodnie z prawem kanonicznym, mamy obowiązek wyrażać nasze niepokoje, również publicznie o ile to konieczne, choć rzadko z tej możliwości korzystamy. Możemy też zrzeszać ludzi o podobnej wrażliwości, prowadzić kampanie i badania na temat prawnej sytuacji w Kościele oraz każdego aspektu liturgii. Wszystko to okazało się niezwykle potrzebne.

Myślisz, że niektórzy kapłani patrzą z niechęcią na Stowarzyszenie Mszy Łacińskiej?

Z pewnością. Istnieje wciąż staroświeckie, klerykalne przeświadczenie, że to kapłan powinien rządzić, że świeccy to piechota, a księża to kadra oficerska. Z punktu widzenia historycznego, taki pogląd nie ma najmniejszego sensu. Powstało ono w czasach, kiedy świeckie przywództwo w Kościele było słabe. Gdybyśmy mieli państwo katolickie albo katolickiego monarchę, byłoby znacznie trudniej twierdzić, że biskupi albo kler rządzą „katolickim społeczeństwem”.
            Oczywiście, kapłani mogą przejąć ster, jeżeli zabraknie zaangażowania świeckich. Widać to wyraźnie na przykładzie Irlandii, gdzie klasa rządząca historycznie była protestancka. Kiedy kraj odzyskał niepodległość, wiele osób wyjechało  zagranicę. Kto miał wówczas zająć się edukacją i służbą zdrowia jeśli nie Kościół?
            Księża zawsze są narażeni na pokusę myślenia, że kwestie władzy kościelnej i liturgii to wyłącznie ich sprawa, więc świeccy nie powinni się do tego mieszać. No cóż, tu chodzi przecież o nasze życie duchowe, obowiązkiem wobec społeczeństwa i naszych dzieci jest obrona Kościoła Świętego i jego liturgii, jeśli będzie taka konieczność. Świeccy podejmowali ten trud wiele razy w ciągu wieków, nie tylko w Anglii…
           
            Czy moglibyśmy rozwinąć ten wątek? Święty Tomasz Morus był szykanowany przez księży, którzy złożyli przysięgę supremacji. Uważali go za aroganta, który poucza wszystkich w kwestiach moralności i wiary. Powiedział on, iż nie jest związany z tym, co uznawano wówczas za Kościół w królestwie Anglii, ale z „powszechnym soborem chrześcijaństwa”. Wydaje się, że tradycyjni katolicy również starają się szerzej patrzeć na Kościół. Być może dlatego świeckiemu łatwiej jest pozostać wiernym „powszechnemu soborowi chrześcijaństwa”?

            Myślisz, że świeccy łatwiej dostrzegają istotę rzeczy?  W czasach rewolucji liturgicznej świeccy zadawali raczej naiwne pytanie: „Zawsze oddawaliśmy Bogu chwałę w ten sposób, a teraz każecie nam robić coś kompletnie innego. Czy to nie jest aby niewłaściwe?”.
            W rzeczywistości jednak to bardzo ważne pytanie. „No wiecie, teraz używamy anafory Hipolita, która jest strasznie stara, poza tym Tradycja katolicka wcale nie stoi na przeszkodzie, aby Mszę odprawiano w językach narodowych” – ta wyszukana odpowiedź była powierzchowna. Wiemy dziś, że wiele z tych argumentów było nieprawdziwych z punktu widzenia historii, np. twierdzenie jakoby pierwsi chrześcijanie sprawowali liturgię wyłącznie przodem do ludzi. Anafora Hipolita również budzi poważne zastrzeżenia. Wierni doskonale wyczuwali potrzebę kontynuacji w Kościele i wierności Tradycji.
            Naiwne pytania stawiane przez wiernych były w pełni uzasadnione, tak samo jak ich reakcja. Papież Benedykt XVI przyznał im w końcu rację, mówiąc: „To, co było święte dla wcześniejszych pokoleń, pozostaje wielkie i święte dla nas”.

Patronami Stowarzyszenia jest św. Ryszard Gwyn i św. Małgorzata Clitherow. Czy mogą oni stanowić przykład dla katolików żyjących we współczesnej Brytanii?

Myślę, że stanowią wspaniały przykład dla świeckich katolików żyjących w nieprzychylnych czasach. Dlaczego? Bronili życia rodzinnego, zwłaszcza Małgorzata Clitherow. Ryszard Gwyn był nauczycielem, więc dbał o podstawowe życie intelektualne Kościoła. Życie Kościoła traktowali bardzo osobiście. Bronili kleru i Mszy Świętej, umożliwiając kontynuowanie życia sakramentalnego. Chociaż sami nie byli konsekrowani, ich działalność okazała się niezbędna do tego, by kapłani mogli sprawować sakramenty. Stanowili też przykład świętości, inspirując wiele osób, nie tylko im współczesnych.

W innym wywiadzie, Michael Voris powiedział, że wiele eksperymentów inspirowanych „duchem soboru” miało miejsce jeszcze „za starej Mszy”. Co ty na to?

Nietrudno wskazać jego błąd. Liberałowie, którzy połączyli siły w w tamtych latach świerzbiły ręce, aby usunąć tradycyjną Mszę świętą. Stanowiła ona przeszkodę dla ich projektu. Kardynał Ratzinger sam to przyznał podczas słynnej konferencji na temat teologii ofiary, kiedy powiedział, że sprzeciw wobec tradycyjnej Mszy św. można zrozumieć wyłącznie wtedy, gdy przyjmiemy panującą modę na luterańską teologię Eucharystii. W innym wypadku sprzeciw wobec tradycyjnej Mszy św. jest kompletne niezrozumiały.
            Inną sprawą jest to, że gdy ludzie idą dziś na tradycyjną Mszę św., różni się ona od tej odprawianej w latach czterdziestych i pięćdziesiątych. Dzisiaj rozwija się liturgiczne i teologiczne spojrzenie ortodoksyjne świadomie sprzeciwiające się wszechobecnej heterodoksji. Niekiedy znaleźć można dziwaka, dla którego liczą się tylko kadzidło i dzwonki, a który nie jest ortodoksem pod względem teologicznym, ale to są wyjątki. Tradycyjna Msza św. jest nierozerwalnie związana z ortodoksją i Michael Voris sam to potwierdził.

Poza pracą, obowiązkami rodzinnymi i działalnością w stowarzyszeniu masz też nieco wolnego czasu. W jaki sposób go spędzasz?

Wolny czas! Co to takiego? Podejrzewam, że tak jak wiele osób, które wpadły w środowisko tradycjonalistów, również i ja utopiłem w nim swój wolny czas. Zawsze interesowałem się historią, ale teraz fascynuje mnie przede wszystkim katolicki aspekt reformacji. Zawsze interesowałem się muzyką, choć nie mam muzycznego wykształcenia, ale teraz śpiewam już tylko chorały gregoriańskie, które dają mi ogromną satysfakcję!

            Interesuję się też teatrem: dramatem i operą. Przez wiele lat nie byłem na żadnym spektaklu ze względu na małe dzieci. Teraz wyrosły na tyle, że mogę zacząć z nimi chodzić na przedstawienia.  Zauważyłem, że dzieci pochłaniają i doceniają szczególnie te rzeczy, których nie mogą w całości zrozumieć. Zabrałem najstarsze dzieci na “Cyrulika sewilskiego” po włosku.  Nie mogły czytać napisów rzucanych z projektora, ale strasznie im się podobało. Płynie z tego lekcja liturgiczna. Jesteśmy w stanie docenić coś, czego w pełni nie rozumiemy. I całe szczęście, bo tajemnicy, którą jest Msza święta nie sposób  w pełni pojąć.

Tłumaczenie: Piotr Klinger

Gdańsk: Msza w Katedrze Oliwskiej

$
0
0
Gdańskie Środowisko Tradycji Katolickiej zaprasza na IV Gdańską Pielgrzymkę Tradycji Katolickiej. Pielgrzymka odbędzie się w sobotę 10 października i tradycyjnie rozpocznie się Mszą św. w Katedrze Oliwskiej (kaplica św. Jana Nepomucena) o godz. 9.00. Po Mszy św. błogosławieństwo pielgrzymów i piesza wędrówka do sanktuarium w Matemblewie. Zakończenie w godzinach popołudniowych. Serdecznie zapraszamy!

Tridentina w diecezji łowickiej

$
0
0
W diecezji łowickiej Msza święta w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego jest sprawowana publicznie, w sposób regularny w czterech kościołach:

Brochów - kościół pw. św. Jana Chrzciciela i św. Rocha 
I niedziela miesiąca  godz. 17:00 (od grudnia do lutego - 16:00)
W pierwszą niedzielę listopada, tj. 01.11.2015 Mszy wyjątkowo nie będzie.

Iłów - kościół pw. Matki Bożej Królowej Polski 
II niedziela miesiąca (i zazwyczaj także V niedziela miesiąca) godz. 15:30 

Łowicz - kościół pw. Najświętszej Maryi Panny i św. Elżbiety Węgierskiej (przy klasztorze Sióstr Bernardynek)
III niedziela miesiąca godz.17:00 (październik-marzec) / godz. 18:00 (kwiecień-wrzesień) 
W III niedzielę października o 17:00 nabożeństwo różańcowe, a Msza o godz. 17:30 

Sochaczew - kaplica w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy (Boryszew) 
IV niedziela miesiąca godz. 16:45

Śpiewana Msza "trydencka" na Jamnej

$
0
0
W niedzielę, 11 października o godz. 16:00 zostanie odprawiona Msza święta w Nadzwyczajnej Formie Rytu Rzymskiego (Msza trydencka) w Kościele pw. Matki Bożej Niezawodnej Nadziei w Jamnej.

Będzie to pierwsza Msza śpiewana (missa cantata) od czasu rozpoczęcia przez o. Wojciecha Gołaskiego OP cotygodniowych celebracji w tym miejscu.

Dla wiernych zostaną przygotowane teksty mszalne w układzie łacińsko-polskim.

Bieżące informacja można znaleźć w "wydarzeniu" na portalu Facebook.

Dzień skupienia w Lublinie

Viewing all 593 articles
Browse latest View live